Whitecross zrobił film ciekawy, choć nie wolny od dłużyzn i braków.
Do opowiedzenia historii, wybrał przeróżne wizualizacje, fantasmagorie, stylizacje które składają się na naprawdę niezły, choć zbyt chaotyczny obraz.
Warto oczywiście wspomnieć tu o znakomitej roli Serkisa, który nakreślił na ekranie postać bardzo niejednoznaczną, sam twórca także wstrzymuje się w ocenie- bo i trudno nazwać "Sex and Drugs and Rock and Roll" jakąś tradycyjną laurką, to po prostu opowieść o człowieku, ze wszystkimi jego słabościami, szaleństwami oraz elementami wpływającymi na ukształtowanie jego osoby w późniejszym życiu.
Pokazany już od dziecka, za przewodnictwem Serkisa, nie jest właściwie ani żywy ani martwy.
Cienka granica, wyznaczona po przez dostanie się w wieku 7-lat, do jego organizmu polio, nie czyni jednak zeń życiowej ofiary.
Zlękniony i słaby w dzieciństwie, Dury staję się indywidualnością, a w końcu twarzą początków Nowej Fali.