a sam plakat niebezpiecznie przypomina mi ten z filmu o Dalidzie. Ten sam zamysł twórczy. Ciemne barwy? Są. Aktor/aktorka plecami do widza? Jest. Rozbłyski światła jak kurz na obiektywie? Są. W końcu, tytuł napisany wielkimi białymi literami? Jest.
Może nie będę się zakładać, ale nie zdziwiłabym się, gdyby przy obydwu filmach paluchy maczały te same osoby, a przynajmniej ten sam dystrybutor.