O co chodziło w tym dialogu, pomiędzy Clarkiem i Lois? To był jakiś błąd montażystów? Zapadł mi w pamięci mocniej, niż finałowe sceny akcji.
Ten film był dokręcany i przemontowywany na tyle różnych sposobów, że nawet nie zdziwi mnie jeżeli to był wypadek przy pracy XD
Ja przy tej scenie roześmiałem się na pół kina, że pachnie trupem i aż się na mnie ludzie obejrzeli :D Ale racja, to był jakiś absurd ;)
Przelecieli się dobre kilkadziesiąt lub kilkaset kilometrów więc wiatr z pewnością go odświeżył. Ja też fajnie pachnę po szybkiej jeździe rowerem z górki :D
Jak Lois wyjechała z tekstem "Ładnie pachniesz", pod nosem szepnąłem sobie "tylko trochę zalatuje trupem", czym rozbawiłem siedzących obok, nie mam pojęcia o co chodziło z tą sceną. :D
Możliwe, że autorowi scenariusza chodziło o zapach noworodka czyli tali zapach jaki mają nowo narodzeni jak w tym przypadku miało to miejsce...(ci co widzieli wiedzą o co chodzi)
Niezła interpretacja. Może tłumaczenie było złe. Rozumiałbym gdyby się po prostu w niego wtuliła, a tak wyszło dziwnie, niezręcznie i śmiesznie. Swoją drogą Superman nareszcie jest Supermanem, a nie jakimś emo-kosmitą.
Nie wiem jak wy ale ja to interpretuje w ten sposób że Superman tak naprawdę nie umarł (ostatni kadr z Batman V Superman to potwierdza) więc jego komórki nie uległy rozkładowi, z reszta nawet gdyby umarł to pewnie jego ciało mogłoby wydawać inny zapach albo smród niż ciało człowieka ponieważ jest Kryptończykiem. Dla Lois mogło wydawać się to zaskoczeniem że pachnie, mimo tego iż wydawał się dla niej być martwym.
Ja słysząc ten dialog w kinie normalnie padłam i rzuciłam do koleżanki obok: Nekrofilka jakaś czy co? Zresztą, cała sala miała bekę z tego tekstu :)