Powrot mistrza. Guy Ritchie znow zablysnal. Co blyszczy w filmie to charakteryzacja i scenografia lat 60 ze wszystkimi szczegolami. Blyszczy rowniez lekki humor, swietne trio aktorow, zwlaszcza Alicia byla naprawde swietna. Ogladajac, czulem sie naprawde jak w latach 60.
To prawda.Guy Ritchie wypracowal swoj specyficzny,jedyny w swoim rodzaju wlasny styl.Dodatkowo z tym specyficzno-angielskim humorem.To juz marka.Jak sie oglada jego filmy ,mozna byc niemal pewnym z gory,ze bedzie ciekawie i wesolo.Akurat tego filmu jeszcze nie widzialem,ale sadzac po wpisach,potwierdza sie to co napisalem.Pozdrawiam
Jak nie cierpię wszelakich rimejków, rispawnów i ribotów, tak uczciwie przyznaję, że ten "wujaszek" bardzo fajnie wyszedł. Żadne tam górnolotne pitu-pitu tylko czysta rozrywka i to jeszcze świetnie zagrana.
brak scenariusza zastąpiono montażem na poziomie osiedlowej TV i zabawną muzyczką.
w zasadzie to o czym był ten film? zlepek rozegranych już wcześniej na 100 sposobów historyjek z innych filmów.
finał przegadany, bo nic się nie kleiło, a trzeba było cokolwiek biednemu widzowi wyjaśnić.
tak jakby doszli do końca, zamontowali i zorientowali, ze brakuje 90% treści. Zrobiono więc na prędce montaż pod lektora sugerując, że powstanie kolejna część - nie powstanie.