Właśnie oglądam Hannibala na Stopklatce. Kurna, ciekaw jestem kto wymyślił, że gość z Milczenia Owiec (czyli dla przypomnienia psychiatra-psychopata z Baltimore, który siedział za to, że zabił i zjadł kilka osób) jest w rzeczywistości litewskim hrabią i matematycznym geniuszem, którego w młodości ciotka Japonka nauczyła walki mieczem samurajskim. A to dopiero początek filmu :DDD Fakens, aż się boję co będzie po przerwie reklamowej:D
O, jeszcze obejrzałem trailer serialu to tam chyba jeszcze bardziej odjechane rzeczy lecą :D
Jak mi ktoś jeszcze wyjaśni, czemu byli esesmani szefują Armii Czerwonej w Kownie, (ZSRR) to byłbym wdzięczny.
Też to właśnie oglądam i za nic w świecie nie mogę pojąć jak sceny - ciotka mówi ,,pachniesz dymem i krwią'' gdy wrócił z Litwy, tak jakby się w jednej chwili teleportował do Francji, już nie chce mi się rozwodzić, że na granicach nikt by się nim nie zainteresował zważywszy w jakim był stanie.
Byli esesmani przy Armii Czerwonej to mogli co najwyżej powisieć po egzekucji, pod warunkiem, że nie dostali wcześniej kulki.
Ja w ogóle nie oglądam tego filmu pod kątem Hannibala, ot taka historyjka na wieczór.
Dla mnie już w sumie sam pomysł, żeby połączyć Milczenie Owiec z Samurajami i II WŚ to dowód, że scenariusz pisał ktoś na ciężkich dragach.
Niestety, ale najwyraźniej wymyślił to ten sam facet, który wymyślił resztę części. Nie wiem, co go do tego skłoniło, ale moim zdaniem też się to wszystko kupy nie trzyma :D
Ja tam się tylko zastanawiam czy wiecie ze wszystko powstało na podstawie książek Thomasa Harrisa? :D
Główny zarys fabuły tej części - m.in to czego się czepiasz, pojawił się już w poprzedniej części książkowego pierwowzoru tzn."Hannibal".
Dla mnie się to trzyma kupy - koszmar wojny który jest opisany w Hannibalu nawiązuje do tego co stało się z siostrą Hannibala - i do tego kim się stał.Z kolei akcje z mieczami..cóż,Hannibal szanował sztukę i kulturę - poza tym on miał zmysł do finezji,więc może chciał załatwić sprawę z oprawcami w rytualny sposób.
Oni nie byli SSmanami tylko kolaborantami-mieli zostać przyjęci do SS (Waffen-SS ale to już szczegół). Udało im się najwidoczniej pozostać niezauważonymi jeśli chodzi o tą współpracę, stąd pierwsza ofiara była w milicji.
O ile na zachodzie cała masa zbrodniarzy uszła bez kary tak w ZSRR praktycznie od razu albo ich zabijano albo zsyłka.
Dlatego myślę, że Rosjanie nic na tego gościa nie mieli.
Jak już ci ktoś napisał wszystko to jest dziełem Harrisa ;) W książce jest jednak lepsze połączenie do tego wszystkiego:
1) Hannibal nie ucieka z sierocińca - przyjeżdża po niego wuj, którego film uśmiercił, i zabiera ze sobą do Francji. Jak to w ZSRR pieniądze zmieniły właścicieli ;)
2) Ciotka nie uczyła go walki mieczem samurajskim, tylko kaligrafii i sztuki układania kwiatów. Zbroja przodka była dla niej ważną pamiątką rodzinną, ale nie było ani słowa by wywijała mieczem pradziadka. Więc już jest więcej sensu
3) Jako syn hrabiego Hannibal miał prywatnego nauczyciela, który uczył go wszystkiego na wysokim poziomie (Hannibal był bardzo zdolnym dzieckiem) nawet w trakcie wojny. Niestety zginął on w trakcie tamtego nalotu na daczę
4) Po wydarzeniach na rzece Hannibal został aresztowany za swoje morderstwa. Jednak dzięki wstawiennictwu profesorów, protestom studentów (mieli hasła "uwolnić Hannibala"), brakowi twardych dowodów i historii "ofiara zabija swoich oprawców - znanych przestępców wojennych" został wypuszczony. Jego promotor załatwia my staż w Baltimore, po drodze Hannibal "zagląda" do Kanady. A resztę historii już znamy :)
Zgadzam się, że na pierwszy rzut oka fabuła tej części trochę zgrzyta do Milczenia Owiec, ale autor starał się usprawiedliwić. Jest też plotka, że Harris sam napisał prequel dla Hannibala, bo bał się że ktoś inny go napisze i spieprzy sprawę jeszcze bardziej.
Dla mnie sam Harris ją spieprzył >___<
W sumie to im dalej, tym gorzej mu szło, ale to już szczegół. Pozostawię bez komentarza bardzo litewskie nazwisko "Lecter" i zestawienie imion "Hannibal" i "Misza" w jednej rodzinie xD Ale to, że Harris uznał, że zeswatanie Hannibala z panią Murasaki, która go wychowywała od trzynastego roku życia, będzie normalne, jest dla mnie... Dziwne to chyba za mało, ale uznajmy, że dziwne.
Film pasuje do książki - jest nijaki, naiwny, z lekka się kupy nie trzyma (a jeszcze dokłada swoje bezsensy, jak zresztą napisał mój przedmówca, z którym się w pełni zgadzam ^^). Ot, takie cuś do obejrzenia, ale bez szału
Skoro pochodzili z arystokratycznej rodziny... Tacy czasem lubili sięgać po rzymskie dziedzictwo uważając je za "wysoką kulturę" i np. nazywając dzieci takimi imionami.
Dokładnie tak jak napisałaś, a film bardzo dobry. Przyssali się jak pijawki, a moim zdaniem zarąbista historia. Zjadł siostrę, zryło mu to głowę i stał się psychopatą. Pamiętam jak pierwszy raz oglądałem to byłem w lekkim szoku heh.
Moim zdaniem musieli wymyślić jakąś dziwną historię by usprawiedliwić jego kanibalizm i dziwne nawyki. Historia ze wschodem Europy i wojną jak dla mnie trafione,jedynie mogliby wyrzucić wątek japońskiej ciotki. No ale historia z siostrą jest po prostu obrzydliwa i fascynująca jednocześnie.
Chyba z tego wszystkiego tylko fragment z jedzeniem siostry w miarę sensownie pasuje do Hannibala, jakiego znamy z milczenia owiec. Reszta to po prostu wybielanie głównego bohatera i robienie z niego łowcy nazistów (i samuraja).
Nie wiem czy to robienie łowcy nazistów ,bo nie jego wina ,że akurat oni zjedli tę siostrę. Myślę że jeśli byliby to ludzie innej nacji również próbowałby ich zabić. Początek filmu sprawia ,że współczujemy bohaterowi nawet jeśli wiemy jaki on jest w przyszłości ,a pod koniec filmu myślimy jak on tak mógł z siebie zrobic bestię. W sumie wątek wojny jako początek i jego tragedia jest dobrym pomysłem. Zrezygnowałabym jedynie z japońskiej ciotki.
A moim zdaniem film nie uzasadnia zbytnio jego kanibalizmu. Mam tylko taką teorię, że to co się stało w czasie wojny zrobiło w nim pęknięcie, a potem przez lata chował w sobie olbrzymi gniew. Kiedy uciekł z sierocińca mógł to wszystko zamanifestować.
Trzeba naprawdę uważać co się mówi takim osobom, bo nie mając hamulców nic ich nie powstrzymuje od inspirowania się tym co usłyszeli.
Otóż to, bo tacy są często bardzo wrażliwi na każdy subtelny szczegół, bo w nich "tkwi diabeł".
Czytałem wszystkie części Hannibala już jako nastolatek. Pamiętam, że jak wyszło Hannibal Rising to od razu kupiłem i... byłem w szoku, że to napisał ten sam autor. W zasadzie odniosłem wrażenie, jakby to pisał "ghost writer" pod nazwiskiem Harrisa. W książce "Hannibal" (poprzedniej, tej z 1999) wspomnienie bolesnej młodości dodawało odrobiny współczucia Lecterowie, nadawało ogólnie romantyczny obraz jego osoby (poza oczywistymi jego wadami :)). Książka o młodości Hannibala całkowicie spłyciła tą postać, odebrała jej wszelką tajemniczość, i jest zwykłą sensacją o zemście. Film też oglądałem ale słabo go pamiętam, nie mam też specjalnej ochoty do niego wracać :)