Na początku filmu zamieszczona jest informacja, że przedstawione w nim wydarzenia są autentyczne. Widz ma wrażenie, że ogląda prawdziwą, przerażającą historię. Tymczasem ten film to fikcja. Ja odbieram go jako parodię, amerykańskich serialów, filmów kryminalnych. Przedstawione sceny są rzeczywiście komiczne np. pani komisarz w 7 miesiącu ciąży radzi sobie z niebezpiecznym bandziorem. Cała zabawa polega na tym, że widz nie zdaje sobie sprawy, z tego że film nie jest oparty na faktach i zaczyna przeżywać dość głupawą i pełną komizmu historię, która ośmiesza pewne amerykańskie mity: twardego szefa policji, twardych bandziorów, wyemancypowanej kobiety, amerykańskiego stylu życia itd.
Dla Ciebie to satyra, dla mnie jednak (przy calym ładunku komizmu) głównie dramat. Może komediodramat. Ale to już ciut za wiele.
film nie jest do konca fikcja ..jest to zlepek motywow i wydarzen ..z roznych policyjnych spraw ....mozna o tym przeczytac na zagranicznych stronach 30s + google ( sory za brak polskich znakow)
dokladnie tak, chcialam jeszcze zwrócić uwage na to, ze jezeli jest sie dosc wytrwałym by poczekac do konca napisów, to przeczytamy informacje zamykającą film: standardowa formułke, że wszelakie podobienstwa do osob i wydarzen w filmie sa przypadkowe. Ta informacja przeczy bezczelnie tej z poczatku filmu i pięknie domyka kompozycje : >
Dodam, ze az jestem na siebie zla, ze tak pozno obejrzałam film. Motyw ze stopą w białej skarpecie wystającą z młynka, akordeonowym krolem, 'zakopaniem' walizki z kasą czy 'przesłuchanie' gościa z baru i tekst o 'slodkim ciężarze' to po prostu cukiereczki.