Naukowiec i malarz, pragmatyk i marzyciel. Dwa charaktery, dwie pasje. Alfons i Mieczysław Kułakowscy niczym czuli barbarzyńcy z Hrabala są zawieszeni między Polską i Kazachstanem, ambicjami i rezygnacją, wspomnieniami i teraźniejszością. Ścierają się i kochają. Jaka siła pozwala im stawić czoło sowieckiemu reżimowi, który odbiera dzieciństwo, surowej Syberii, która odbiera wolność, żywiołowi ognia, który zabiera dorobek życia? To siła, która zarazem przyciąga i odpycha – nierozerwalna moc braterstwa. Ta więź to jedyna przestrzeń, w której Bracia zawsze mogą się schronić.
Na zmianę nigdy nie jest na późno. Wiedzą o tym bracia Alfons i Mieczysław Kułakowscy, którzy w wieku 70 lat przeprowadzają się z Kazachstanu do Polski. Seniorzy nie mieli łatwego życia. Młodość zabrał im syberyjski łagier, skąd trafili do sowieckiego Kazachstanu. Do ojczyzny wracają trudnych doświadczeń, z niemal pustymi rękami. W pożarze stracili swój dobytek, na który składało się kilka tysięcy obrazów jednego z nich. Mają właściwie wyłącznie siebie. Na początku filmu ma się wrażenie, że trudno o bardziej niedobraną parę. Dzieli ich wszystko. Jeden jest malarzem z głową w chmurach, drugi – twardo stąpającym po ziemi inżynierem, mają różne temperamentny i osobowości, inaczej reagują na wydarzenia dookoła. Mimo to od lat są nierozłączni, nawet kiedy jeden oddaje drugiego do domu spokojnej starości. Bracia to film nie tylko o tej fascynującej, słodko-gorzkiej relacji, ale też o starości i niezłomności w walce o właściwe wykorzystanie czasu, który bohaterom pozostał.