Guy Ritchie powraca! Powraca w wielkim stylu ze swoim najnowszym dziełem zatytułowanym - „Rock’N’Rolla”. Po świetnych „Porachunkach” i jeszcze lepszym „Przekręcie” kariera tego brytyjskiego
użytkownik Filmwebu
Filmweb A. Gortych SpĂłĹka komandytowa
Guy Ritchie powraca! Powraca w wielkim stylu ze swoim najnowszym dziełem zatytułowanym - „Rock’N’Rolla”. Po świetnych „Porachunkach” i jeszcze lepszym „Przekręcie” kariera tego brytyjskiego reżysera zawisła na włosku. A wszystko za sprawą kobiety, która zgodnie z przysłowiem stała się „piątym kołem u wozu” w jego karierze. Mowa tutaj oczywiście o Madonnie. Na szczęście Ritchie ten problem ma już za sobą, dzięki czemu spłodził kolejne piękne dziecko w filmowym świecie. Akcja filmu rozgrywa się w Londynie. Miastem rządzi Lenny Cole, który prowadzi interesy z rosyjską mafią. Gdy w grę zaczynają wchodzić miliony dolarów, zaczynają wchodzić w nią także kolejni zainteresowani kasą bohaterowie. Podrzędny złodziejaszek One Two i jego ekipa przy pomocy przebiegłej księgowej zaczynają grę na dwa fronty. Jakby tego było mało, w całą tę zabawę zostają wplątani właściciele pewnego lokalu, którzy chcą zostać grubymi rybami w muzycznym show biznesie, dwójka ćpunów oraz… „szczęśliwy obraz” jednego z rosyjskich gangsterów. Ritchie jest także twórcą scenariusza. Cały scenariusz to jeden wielki zbieg okoliczności, połączony z angielskim humorem i kapitalnymi dialogami tworzy prawdziwą filmową bombę. Teraz nie mogę nie wspomnieć o filmie „Pulp Fiction”. Uważam, że oba te dzieła mają dwie wspólne cechy. Jedną z nich są teksty, które potrafią rozbroić każdego sztywniaka, a drugą to przedmiot, który okazuje się kluczowy w całej historii. W filmie Tarantino była to walizka, u Guya to obraz. Ten brytyjski reżyser bardzo trafnie dobrał aktorów do gry w „Rock’N’Roll”. W jego filmie można zobaczyć między innymi Gerarda Butlera, znanego z roli Leonidasa w „300”, Toma Wilkinsona („Michael Clayton”) czy dwójkę raperów: Ludacrisa (gwiazda „Za szybcy za wściekli”) oraz Idrisa Elba („American Gangster”). Każdy z aktorów stworzył kreację dzięki, której można zapamiętać granych przez nich bohaterów. Uważam jednak, że jest to duża zasługa świetnego scenariusza i dialogów. W rolę surowej i zimnej księgowej wcieliła się Thandie Newton („Miasto gniewu”). „Rock’N’Roll” jest obrazem, który nie może przejść fanom kina koło uszu. I jestem pewien, że tak się nie stanie, gdyż kolejnym atutem filmu jest muzyka. Głównie rockowe kawałki. Ritchie pokazuje, że jest bardzo utalentowanym reżyserem, o którym mam nadzieję jeszcze usłyszymy. Film na pewno będzie się podobał wielbicielom „Pulp Fiction” i Quentina Tarantino. Nie możesz przegapić. Musisz zobaczyć! Polecam.