Lata 50-te XX w. Zabłąkany i zmarznięty wędrowiec trafia w bieszczadzkiej głuszy na zamieszkaną chatę. Gospodarz samotnik nie odmawia pomocy, mimo iż przybysz - najwyraźniej uciekinier z pobliskiego obozu pracy - zachowuje się wyzywająco. Po zmroku zjawiają się niespodziewanie, polujący w tej okolicy, trzej przedstawiciele władzy. Gospodarz każe uciekinierowi udawać śpiącego, a sam przyjmuje gości bimbrem.